poniedziałek, 13 grudnia 2010

Czemu czasem moje serce...


Czemu czasem, moje serce czuje się zranione, ogarnia mnie lęk i smutek,
te chyba znane wszystkim, prawdziwie żyjącym, uczucia?
Czemu czasem, nagle, odczuwam tęsknotę, za czymś nieogarnionym, dalekim;
łzy płyną same, nie pytając o zgodę, myśli się kłębią i bolą?
Co byłoby ze mną, Panie, co byłoby ze mną, gdyby nie Ty?
Przywołujesz mnie tak łagodnie, zapraszasz tak słodko,
i mówisz w moim sercu:"Nie bój się, Ja Jestem. Jestem i czekam."
I biegnę do Ciebie, Panie mój i Królu, mój Pocieszycielu, Emmanuelu.
Kiedy jesteś "Bogiem ze mną", kiedy czuję Twoją obecność,
gdzieś w głębi mojej istoty, w moim ukrytym sanktuarium,
wtedy odchodzą ode mnie złe myśli i zwątpienia.
Lekko napominasz mnie, Panie Jezu, i pokazujesz jak wiele już dostałam
i że masz dla mnie jeszcze tak wiele do zaoferowania.
Moje życie pełne jest znaków i cudów, które zrozumiałam po latach.
Dziękuję Ci, Panie, że mogę się dzielić moją wiarą i nadzieją,
że mogę się dzielić z siostrami i braćmi, moją miłością do Ciebie,
Jak wielka to łaska być Twoim posłańcem, Twojej Dobrej Nowiny.
Dziękuję Ci, Panie, że stawiasz na mojej drodze ludzi zagubionych,
którzy jeszcze Cię nie poznali, którzy nie umieją u Ciebie szukać swojej drogi.
Wspieraj ich, Panie darem rozeznania, bo są zagubieni i zrozpaczeni,
pochyl się nad ich słabością i łzami, obroń przed rozpaczą,
tak jak obroniłeś mnie, Twoją niegodną służebnicę.

"Kto we łzach sieje, żąć będzie w radości."

Brak komentarzy: