wtorek, 20 lutego 2018

Witaj w moim świecie zimowy chłopczyku.





List do mojego wnuczka w dniu jego narodzin.

Kochany, maleńki Piotrusiu, który narodziłeś się w ten zimowy czas.
Na Twoje powitanie tak pięknie zaświeciło Słońce!
My też serdecznie Cię witamy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tak bardzo byłeś wyczekiwany i wytęskniony!
Pewnie nie było Ci łatwo opuścić cieplutkie i bezpieczne miejsce w brzuszku mamy?
Ale dałeś radę! Będziesz kiedyś silnym i wspaniałym mężczyzną
i pokonasz nie takie życiowe trudności i przeszkody, a życzę Ci,
żebyś ze wszystkich wyszedł zwycięsko i osiągnął hart ducha.

Zostałeś obdarowany przez Opatrzność wspaniałymi rodzicami,
mamą, tatą i kochanym, starszym braciszkiem.
Masz także babcie i dziadków, którzy Cię kochają.
Oni nauczą Cię wielu ważnych i przydatnych w życiu rzeczy.
Oni opowiedzą Ci też o Twoim Ojcu, Który mieszka w niebie
i troszczy się o Ciebie w każdym miejscu i każdym czasie.
To On obdarował Cię najcenniejszym darem -
tchnieniem życia, tchnieniem Swojego Ducha.

Kiedy już dorośniesz proś Boga o mądrość, abyś żył dobrze i szczęśliwie,
abyś nauczył się prawdziwie kochać Jego, ludzi i siebie.
Nie daj się oszukać światu, który będzie Cię wabił różnymi błahostkami,
chwilowymi przyjemnościami, które dają tylko pozory radości.
Poszukuj szczęścia pamiętając, że nie jest ono gdzieś poza Tobą,
ono jest w Tobie, ciesz się każdą chwilą i za wszystko dziękuj,
bo z wdzięczności rodzi się błogosławieństwo.
BARDZO CIĘ KOCHAMY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą,
niech cię obdarzy swą łaską. Niech Pan zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię
obdarzy pokojem." /Ks. Liczb 6.24-26/

Desiderata

"Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. 
O ile to możliwe bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. 
Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie, wysłuchaj innych,
nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoja opowieść. 
Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. 
Porównując się z innymi możesz stać się próżny i zgorzkniały,
bowiem zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie. 
Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem radości. 
Wykonuj swą pracę z sercem, jakakolwiek byłaby skromna, 
ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. 
Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa. 
Niech Ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty
 - wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. 
Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości 
i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. 
Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. 
Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. 
Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. 
Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. 
Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. 
I czy to jest dla ciebie jasne, czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. 
Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek On ci się wydaje, 
czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia.
W zgiełkliwym pomieszaniu życia zachowaj spokój ze swą duszą. 
Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. 
Bądź uważny. Dąż do szczęścia."

Znalezione w starym kościele
Św. Pawła w Baltimore.

czwartek, 15 lutego 2018

Moje rekolekcje...





                                Moje osobiste rekolekcje.

                         "Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem."

Bóg mnie kocha i ma dla mojego życia wspaniały plan. 
Znał mnie po imieniu zanim powstałam i był przy mnie w każdej chwili mojego życia. 
Był również wtedy, gdy zamiast realizować Jego plan, 
dokonywałam złych wyborów, słuchałam „złego”doradcy.
Dzięki niepojętej miłości Jezusa, Który stał się grzechem (również moim grzechem)
i poniósł odkupieńczą śmierć na Krzyżu, mogę żyć w wolności dziecka Bożego.
W pokorze oddaję Jezusowi wszystkie moje grzechy, mój egoizm, pychę
i ciągle niedoskonałą miłość.
Proszę, mój Panie i Zbawicielu - obmyj moją grzeszność Twoją Przenajświętszą Krwią.
                                
Jeżeli uznaję, że Bóg Ojciec jest moim Stwórcą, Jezus Chrystus moim Zbawcą, 
a Duch Święty przebywa we mnie i daje mi swoje dary;
mądrość i rozum, radę i męstwo, umiejętność i pobożność, a także bojaźń Bożą, 
to mam szansę być prawdziwą chrześcijanką i postępować w swoim życiu tak, 
aby wypełniać wolę Bożą. A Jego wolą jest moja świętość. 

Kiedy patrzę na moją codzienność, wydaje mi się, że świętość jest  niemożliwa do osiągnięcia 
i często poddaję się. Wiem, że jest to błąd, bo tylko ciągłe, mozolne wchodzenie pod górę,
do źródła, czasem malutkimi kroczkami, czasem wielkimi susami, a czasem nawet czołganiem się,
                                                    daje mi nadzieję dojścia. 

Nigdy nie osiągnę świętości Jezusa Chrystusa, 
ale z moimi słabościami, grzesznością i niewystarczalnością mogę dojść 
do świętości na moją miarę. 
Dobry Bóg zna moje możliwości, zna mnie przecież osobiście i bardzo mnie kocha. 
Stwarzając świat stworzył mnie na Swój obraz i podobieństwo, 
więc nie mogę się załamywać, a jedynie modlić się i prosić o łaskę 
zrozumienia mojego powołania i odnalezienia mojej drogi do domu Ojca. 

W tym mi dopomóż Boże Ojcze w Trójcy Jedyny i wszyscy święci. Amen.

"On sam, w swoim ciele, poniósł nasze winy na drzewo,
abyśmy przestali być uczestnikami grzechów,
a żyli dla sprawiedliwości.
Krwią ran Jego zostaliście uzdrowieni." 1P 2, 24
                             

Chrystusie, Synu Boga...




 
Żyję, nie żyjąc w sobie,
Nadziei skrzydła rozwieram,
Umieram, bo nie umieram!
Ja już nie żyję w sobie,
Bez Boga żyć nie mogę!
Bez Niego i bez siebie?
Miast życia – tysiąc śmierci!
W głębię życia się wdzieram,
Umieram, bo nie umieram!
 
To życie, którym żyję,
To zaprzeczenie życia,
To ciągłe umieranie!
Aż pójdę do zdobycia
Ciebie, mój Boże! – Słyszysz?
Ja się życia wypieram,
Umieram, bo nie umieram!
 
Pozbawiony tu Ciebie,
Jakież życie mieć mogę?
Jeno śmierć ustawiczna!
Czuję o siebie trwogę,
Serce w bólu się krwawi –
Więc ku Tobie spozieram,
Umieram, bo nie umieram.
 
Wyrwij mnie już z tej śmierci,
Boże mój, i daj mi życie!
Nie chciej mnie dłużej trzymać
Na tym wygnańczym świecie!
Patrz jak Ciebie pożądam,
W bólu rany otwieram,
Umieram, bo nie umieram!
 
Lecz będę już tu płakał
I znosił ból istności,
Bo trwa moje wygnanie
Za grzechów moich złości...
Lecz kiedy ten czas przyjdzie,
Na który duszę otwieram,
Kiedy szczęśliwy zawołam:
Żyję, bo nie umieram!?

św. Jan od Krzyża.