wtorek, 1 października 2019

Miłość Jezusa.


Słowa Jezusa do siostry Benigny Consolaty: 

"Co szczególnie chcę ci powiedzieć, to, że dusza nie powinna nigdy bać się Boga,
bo Bóg jest cały miłosierny: największą radością Serca twego Jezusa jest
przyprowadzenie Swemu Ojcu wielu grzeszników; oni są moją chwałą, moją radością...
tak kocham tych biednych grzeszników. 
Napisz to: największą przyjemność, jaką mi można zrobić, to wierzyć w moją miłość,
im więcej się w nią wierzy, tym radość moja większa, a jeżeli kto chce, żeby była
ogromną, niech wierzy bezgranicznie w moją miłość.
Jeżeli jestem dobry dla wszystkich, to jestem bardzo dobry dla tych,
którzy Mi ufają.
Czy wiesz, jakie dusze najwięcej korzystają z mej dobroci?...Te, które najwięcej ufają...
Dusze ufające są złodziejkami mych łask...Napisz, że radość, jakiej doznaję
w duszy ufającej mi, jest niewypowiedziana."

Z myśli rekolekcyjnych O. Józefa Schryvers'a "Boski Przyjaciel":

Nikt nas tak nie kocha i kochać nie będzie jak Jezus. Uczynił serce nasze podobnym do swego,
aby je lepiej mógł umiłować i do wzajemnej pobudzić miłości.
Zna wszystkie jego tajniki, rozumie jego całą szlachetność i wszystkie słabości,
liczy wszystkie jego uderzenia. Czuwa nad nami, jak żadna matka nad dzieckiem swym
czuwać nie potrafi. Jest u naszego wezgłowia w nocy, aby pierwsze poruszenie serca
było dla Niego. Pozostaje z nami w ciągu dnia, aby żadne niebezpieczeństwo, 
aby żadna pokusa szkodzić nam nie mogła. Mieszka przy nas w tabernakulum, 
ze świętym człowieczeństwem, z obawy, abyśmy o Nim nie zapomnieli
i inna miłość nie owładnęła serc naszych. Jakżeby trzeba odwzajemniać miłość tego Serca,
tak kochającego. Jakby trzeba mówić i powtarzać Jezusowi, że Go kochamy
i wierzymy Jego miłości!
Ileż ołtarzy, gdzie otaczają Go serca zimne, a nawet potajemnie nieprzyjazne, gdzie nie ma
dla Niego żadnych czułych względów. Ani jednego zaufanego przyjaciela w całej parafii,
czasem w całym klasztorze; ani jednej duszy, której by mógł się zwierzyć, swobodnie 
i poufale z nią rozmawiać! Jak się czuje samotny w tych miejscach,
 jak Mu ciężko musi być tam pozostawać. 
Duszo miłująca, czyś nigdy nie słyszała cichej skargi 
Boskiego Więźnia, wychodzącej z Tabernakulum:

"Ludzie okazują Mi więcej czci niż miłości. Zapewne, przyjmuję ich hołdy, ale pragnę ich serc
i przy wszystkich oznakach czci czuję się wśród nich jak zwierzchnik, którego się boją,
jak monarcha, którego potęgi się lękają.
I prawie nikt nie zbliża się do mnie poufale, by rozmawiać ze Mną i otwierać Mi swe serce.
To czego chcę, to dziecięce oddanie się, czułość, poufałość. Mam Serce ludzkie.
Chcę więcej zaufania, więcej szczerej serdeczności, więcej swobody pomiędzy 
mymi dziećmi a Mną. Jak mi to przykro, że się czuję obcym na łonie własnej rodziny,
którą założyłem, pośród moich dzieci, za które umarłem 
i które karmię Ciałem i Krwią swoją.
Jakże pragnę, być kochanym i uważanym za powiernika i przyjaciela."