Żyję,
nie żyjąc w sobie,
Nadziei
skrzydła rozwieram,
Umieram,
bo nie umieram!
Ja
już nie żyję w sobie,
Bez
Boga żyć nie mogę!
Bez
Niego i bez siebie
Jakąż
odnajdę drogę?
Miast
życia – tysiąc śmierci!-
W
głębie życia się wdzieram,
Umieram,
bo nie umieram!
To
życie, którym żyję,
To
zaprzeczenie życia,
To ciągłe umieranie!
Aż
pójdę do zdobycia
Ciebie,
mój Boże! – Słyszysz?
Ja
się życia wypieram,
Umieram,
bo nie umieram!
Pozbawiony
tu Ciebie,
Jakież
życie mieć mogę?
Jeno
śmierć ustawiczna!
Czuję
o siebie trwogę,
Serce
w bólu się krwawi,
Więc
ku Tobie spozieram!
Umieram,
bo nie umieram!
Ryba
z wody wyjęta,
Co
się wśród suszy pławi,
Przynajmniej
ma tę pewność,
Że
ją śmierć w końcu strawi.
Lecz
męce mej cóż zrówna?
Ja
bóle wszystkie zbieram!
Umieram,
bo nie umieram!
Gdy
skupiam moje myśli
W
Tajemnicy Ołtarza,
Wiedząc,
żeś tam jest skryty,
Ma
miłość się rozżarza
I
jeszcze więcej cierpię!
W
sercu tęsknotą wzbieram!
Umieram,
bo nie umieram!
A
gdy się cieszę w duszy,
Że
ujrzę Cię tam w niebie,
Boleść
moja się zwiększa,
Że
mogę stracić Ciebie!
Nadziei
skrzydła rozwieram,
Umieram,
bo nie umieram!
Wyrwij
mnie już z tej śmierci,
Boże
mój, i daj mi życie!
Nie
chciej mnie dłużej trzymać
Na
tym wygnańczym świecie!
Patrz,
jak Ciebie pożądam,
W
bólu rany otwieram,
Umieram,
bo nie umieram!
Lecz
będę już tu płakał
I
znosił ból istności,
Bo
trwa moje wygnanie
Za
grzechów moich złości.
Lecz
kiedyż ten czas przyjdzie,
Na
który dusze otwieram,
Kiedy
szczęśliwy zawołam:
Żyję,
bo nie umieram!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz