A kiedy wszystko traci sens, zapadamy się w nicość,
i miłości w nas nie ma i znika radość,
nie wiemy dokąd iść i gdzie odnaleźć siebie,
wtedy trzeba wołać: "Marana tha" "Przyjdź Panie."
A wtedy On przychodzi, przychodzi w łagodnej ciszy,
ze Swoją miłością, ze Swoją propozycją na nasze życie.
Nigdy się nie narzuca, tylko chce nas utulić.
A my? Uciekamy, bronimy się, zaprzeczamy Jego istnieniu.
Nie odrzucajmy Go, bo On jest tą Miłością najprawdziwszą,
na którą czekaliśmy, której pragniemy,
która nas wyprowadza z ciemności do przedziwnego Światła.
"Błogosławiony jesteś, Panie, który nam dajesz początek i wzrost wiary,
Ty nas wezwałeś z ciemności do swojego przedziwnego światła.
Ty otwierałeś oczy niewidomych i słuch przywracałeś głuchym,
- zaradź naszemu niedowiarstwu.
Spraw abyśmy zawsze trwali w Twojej miłości
i zachowywali jedność z naszymi braćmi.
Pozwól nam stawiać opór pokusom i wytrwać w utrapieniach,
a w powodzeniu składać Tobie dzięki."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz