Mój Niebieski Ojcze.
Tyle razy pomagałeś mi wstawać, gdy upadałam,
tyle razy podawałeś mi rękę i mówiłeś: "Talitha kum".
Moja droga do Ciebie to ciągłe upadanie i umieranie,
ale gdy we wnętrzu mojego serca zapada noc,
ja ufam, że pojawi się gdzieś na na skraju bytowania
TWOJE ŚWIATŁO - ciągle na nie czekam,
za nim biegnę, nawet ostatkiem moich sił.
Przymnóż mi, Panie, wiary, że wytrwam,
przymnóż mi, Panie, mocy i ufności ducha,
spójrz na mnie czasem i....uśmiechnij się do mnie.
Przecież wiesz, że Cię kocham.
(2 Kor 12,7-10) Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował - żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz /Pan/ mi powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz